Mam taki charakter, że muszę sobie pewne rzeczy udowadniać

Nauczyłem się pokory i cierpliwości. Na treningu nie ma narzekania i odpuszczania, jeżeli nie dajesz z siebie 120% nie masz szans na minuty w trakcie meczu – mówi Krzysztof Wańdzio, środkowy obrońca Gryfa Słupsk S.A. po wypożyczeniu w trzecioligowej Raduni Stężyca.

Ostatnie pięć miesięcy spędziłeś w Raduni Stężyca, która występuje w trzeciej lidze. Jak odczułeś różnicę poziomów pomiędzy rozgrywkami trzecio- i czwartoligowymi?

Mocno. Różnica była odczuwalna już od pierwszego treningu. Przede wszystkim w zespole mieliśmy kilku zawodników z przeszłością w Ekstraklasie i 1. lidze. Już na treningach można było zauważyć, ich profesjonalne podejście i totalne skupienie na celu. Natomiast w trakcie meczy tempo i intensywność były zdecydowanie większe niż w 4. lidze. Wymagało to zdecydowanie lepszego przygotowania do meczy i to właściwe do wszystkich, ponieważ poziom był bardzo wyrównany. W 3. lidze można często spotkać zawodników z CV z Ekstraklasy, co też wpływa na poziom całych rozgrywek.

Mówisz, że trzeba być lepiej przygotowanym do meczu pod względem fizycznym. A co z przygotowaniem mentalnym? Pytam, ponieważ w twoich mediach społecznościowych mogliśmy śledzić przemianę jaką przeszedłeś jako zawodnik, ale chyba też jako człowieka?

Tak, pod względem mentalny to też był dla mnie duży przeskok. W trakcie treningów można zobaczyć jak pracują chłopaki i to na początku robi duże wrażenie. Szczególnie dotyczy to zawodników grających wcześniej w wyższych ligach. Można zobaczyć jak trenują, podchodzą do swoich obowiązków i jak się prowadzą jako zawodnicy. Obserwując to wszystko chciałem jak najwięcej się nauczyć i wyciągnąć dla siebie. Tym bardziej, że nie szło mi idealnie. Grałem przede wszystkim w rezerwach, co też wymagało ode mnie odporności. Wiedziałem, że muszę ciężko pracować i przekonywać trenera do kolejnych minut dla mnie. To była dla mnie lekcja pokory wymagająca przestawienia mojego myślenia o piłce i życiu.

Na treningach miałeś kontakt z zawodnikami z przeszłością w Ekstraklasie i 1. lidze, udało się ich podpatrywać. Był ktoś na kim koncentrowałeś swoją uwagę szczególnie, czy od każdego z tych zawodników chciałeś nauczyć się możliwe dużo?

Pod względem prowadzenia się i przygotowania mentalnego starałem się wzorować na Rafale Koszniku, który ma na koncie występ w Reprezentacji Polski. Wiele można było się od niego nauczyć nawet z tego co mówił na treningach, ale także z jego zachowania w trakcie meczów. Było widać jego profesjonalne podejście.

Krzysiek Wańdzio w sparingach i na początku sezonu jest pewnym punktem w środku obrony Gryfa Słupsk S.A.

Jak oceniasz intensywność treningów między trzecią a czwartą ligą?

Treningi są ciężkie, nikt nie ma taryfy ulgowej. Na zajęciach trzeba dawać z siebie 120% i to jest charakterystyczne, tym bardziej że nikt nawet nie próbuje narzekać. Zawodnicy przychodzą z jedną myślą – chcę grać. Każdy z nas chciał rozegrać jak najwięcej minut w pierwszym zespole, a o grę nie było łatwo bo w drużynie byli zawodnicy z dużymi umiejętnościami. Ponadto trener Maciej Bagrowski, który trenował zespoły ekstraklasowe, prowadził wymagające zajęcia na których nie było odpuszczania.

Będąc stosunkowo młodym człowiekiem wyjechałeś z domu na prawie pół roku. Jak poradziłeś sobie z takimi okolicznościami, nie było pokus?

Właściwie nie, byłem mocno skupiony na treningach. Ponadto, aż tak wiele się nie zmieniło. Przeprowadziłem się, ale mieszkałem z jednym chłopaków z zespołu. To pomogło mi się przystosować do życia w Stężycy. Po za tym odległość nie była przerażająca, mam też znajomych w Trójmieście, do którego było blisko. Pozytywne podejście pozwoliło mi się szybko zaaklimatyzować.

Wracasz po pięciu miesiącach pobytu w wyższej lidze. Nie czujesz się przygnębiony lub zawiedziony, że nie udało się przekonać do siebie trenera w Stężycy?

Nie, absolutnie nie. Jestem jeszcze bardziej zdeterminowany niż wcześniej. Po powrocie do Słupska też chcę z siebie dawać 120% na treningach i maksymalnie dużo w trakcie meczu. Mam taki charakter, że muszę sobie pewne rzeczy udowadniać i teraz przyszedł czas pokazać, że stać mnie na więcej. W Gryfie chcę rozegrać jak najlepszy sezon, grać tak dużo jak to możliwe i pokazać, że jestem gotowy do większych wyzwań. Myślę, że wszyscy będą zadowoleni z mojej postawy – klub, trener, kibice i ja.

Krzysiek Wańdzio do końca rundy jesiennej 2018/19 grał w Gryfie, następnie kolejne pięć miesięcy spędził na wypożyczeniu do Raduni Stężyca.