Nic nie dzieje się bez przyczyny

Uczucie gdy wychodzisz na murawę jest trudne do pisania. To coś pięknego. Wtedy czuję się szczęśliwy. Od dziecka trenuję dla tych chwil – rozmowa z Marcjanem Majchrem, o kontuzji, pokorze i powrocie do gry.

 

Ponad rok temu doznałeś groźnej kontuzji kolana. Zerwałeś więzadło i od tego czasu byłeś poza grą. Jakie to było uczucie móc znowu wrócić na boisko?

Piękne. Tym bardziej dla kogoś kto od dziecka trenuje. W okresie przygotowawczym zagrałem w pięciu meczach kontrolnych. W sezonie zasadniczym w drugim meczu wszedłem z ławki, a potem już tak się poukładało, że zaczynałem w wyjściowym składzie. Jednak za każdym razem gdy gram jest to dla mnie coś wspaniałego. Gdy jestem na boisku jest to trudne do opisania. Oglądałem mecze z trybun i trochę cierpiałem. Nieco lepiej było, gdy wróciłem do trenowania, chociaż wówczas też jeszcze nie mogłem dawać z siebie wszystkiego. Jednak teraz, gdy jestem już zdrowy jest dobrze.

Cieszymy się, że wróciłeś do składu i możesz pomóc drużynie w nowym sezonie. Chcielibyśmy porozmawiać jednak trochę o tym, co już za Tobą. W młodym wieku doznałeś dwóch groźnych kontuzji. Dla wielu ludzi byłby to wystarczający powód, żeby odpuścić granie. Ty jednak wróciłeś.

Nie odpuściłem ponieważ od dziecka, od chwili gdy zacząłem kopać piłkę, wiedziałem, że to jest coś co będę chciał robić przez całe życie. Po pierwszej operacji powiedziałem sobie „OK zdarza się, bardziej się przyłożę do treningów, wzmocnię się i wrócę”. Wierzę, że wszystko co nas spotyka dzieje się w jakimś celu, dlatego przezwyciężyłem pierwszą kontuzję. Potem złapałem drugą i mógłbym nad tym rozpaczać. Powiedziałem sobie jednak „czyli jednak tak miało być, Bóg chciał mocniej mnie doświadczyć, być może aby przekonał się sam na co mnie stać”. Po drugiej kontuzji przyłożyłem się jeszcze bardziej. Trenuję praktycznie codziennie, przyjeżdżam przed treningiem i zostaję po, wszystko po to aby zrealizować swoje marzenie i móc o sobie mówić „piłkarz”. Chociaż ten rok był ciężki, również mentalnie. Gdy byłem na trybunach i widziałem grających kolegów to było trudne.

Dość spokojnie opowiadasz o tym co Ci się przytrafiło.

Tak jak powiedziałem, każda rzecz w życiu – dobra i zła – dzieję się z jakiegoś powodu. Mnie obie kontuzje zmotywowały do cięższej pracy i dawania z siebie jeszcze więcej niż wcześniej. To co za mną to już przeszłość, z tym już nic nie zrobię. Wciągnąłem jednak wnioski na przyszłość i będzie już tylko lepiej.

Ostatnią kontuzję złapałeś w najgorszym dla ciebie momencie, gdy forma szła do góry. To też mogło wpłynąć demotywująco

Pewnie tak, ale jeżeli robisz od dziecka coś co kochasz, to nie jesteś w stanie przestać z dnia na dzień.

Z jakim nastawieniem wracałeś na treningi? Nie mogłeś się doczekać, czy raczej z tyłu głowy była jakaś obawa o zdrowie?

Do ćwiczeń wróciłem już po tygodniu od kontuzji, gdy tylko byłem po operacji. Najpierw ćwiczyłem w domu, a potem w porozumieniu z rehabilitantem i trenerem robiłem wszystko, żeby wrócić jak najszybciej do grania.                                                                                                                                                                Chociaż obaj mówili mi, żebym dał sobie czas na pełne wyleczenie.

W tym sezonie w ataku Gryfa jest nieco więcej miejsca. Widzisz w tym swoją szansę?

Tak, czuję się zdrowy i chciałbym mieć jak najwięcej minut na koncie, tym bardziej że nie zawsze gram cały mecz. W każdym spotkaniu chcę jednak przekonywać do siebie trenera i pokazywać sportową złość i głód gry. Chcę sprawiać trenerowi ból głowy przy ustalaniu wyjściowej jedenastki.

Czy masz w sezonie jakieś konkretne cele, czy raczej skupisz się na szlifowaniu formy i rozwoju?

Nie stawiam przed sobą żadnych celów. Mam nadzieję, że będzie to mój pierwszy pełny sezon od trzech lat. Wcześniej zagrałem tylko jedną pełną rundę. Teraz chcę się skupić przede wszystkim na rozwoju i podnoszeniu umiejętności. Chcę żeby to był mój sezon, chcę strzelać bramki, asystować i wygrywać. Uważam, że mamy fajny zespół, który chce grać w piłkę i ja myślę podobnie.

Jakiego Ciebie będziemy widzieć w tym sezonie?

Głodnego gry, ale zrównoważonego. Nie byłem i nie jestem typem boiskowego zadziora, jednak w ataku będę w każdym meczu udowadniał swoją wartość i przydatność dla drużyny. Tym bardziej, że jeszcze w okresie przygotowawczym nie mogłem pokazać 100% swoich umiejętności. Będę starał się, aby kibice zobaczyli moją najlepszą stronę.