W sobotę 9 czerwca piłkarze Gryfa Słupsk S.A. wygrali na wyjeździe z GKS Kolbudy 1:2. Było to dla nich pierwsze zwycięstwo na obcym terenie od meczu z Gedanią Gdańsk 5 maja (1:2). Jednocześnie słupszczanie zakończyli też serię trzech meczy bez porażki na własnym boisku, którą miał GKS Kolbudy.
Pierwsze minuty meczu w Kolbudach to zdecydowana przewaga Gryfa, który odważnie zaczął spotkanie, dzięki temu że, trener Grzegorz Bednarczyk w wyjściowej jedenastce wysłał do gry kilku ofensywnych piłkarzy. Od początku mecz rozpoczęli Łukasz Stasiak, Fabian Słowińsi, Wojciech Wójcik, Damin Tofil i Marcjan Majcher. Na prawej stronie obrony zagrał Tomasz Slusarz.
Pierwsze pięć minut meczu to przewaga Gryfa, który prowadził grę jednak nie stworzył sobie żadnej dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. W 8. min. meczu gospodarze przeprowadzili skuteczny kontratak. Napastnik z Kolbud wyszedł na pozycję sam na sam z bramkarzem Gryfa. Dybowski wyszedł z bramki, próbował wybić piłkę spod nóg przeciwnika, jednak zahaczył go w polu karny. Sędzia nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny, a bramkarza Gryfa ukarał żółtą kartką. Wykonawca rzutu karnego uderzył niepewnie i bez wiary, a Dybowski wybił piłkę na rzut rożny.
Po obronionym rzucie karnym Gryfici przystąpili do atakowania bramki gospodarzy. Jednak ataki nie doprowadzały do sytuacji strzeleckich. Dośrodkowania Słowińskiego i Wójcika mijały środkowego napastnika Gryfa lub padały łupem dobrze grającego bramkarza GKS-u.
– W pierwszej połowie brakowało nam sytuacji strzeleckich. Prowadziliśmy grę, ale nie dochodziliśmy do strzałów. Druga połowa zaczęła się dla nas od utraty gola, jednak pobudziło to piłkarzy do większego wysiłku. Zagraliśmy dwie świetne akcje, po których zdobyliśmy bramki. Szkoda też niewykorzystanych sytuacji, ale najważniejsze jest zwycięstwo na trudnym terenie w Kolbudach – powiedział po meczu Grzegorz Bednarczyk, trener Gryfa Słupska S.A.
Po zamianie stron, już w 47. min. GKS przeprowadził skuteczną kontrę. Piłka została zagrana na środek pola, tam walczył o nią Bobrowski, który sygnalizował faul. Sędzia jednak nie zareagował. Do piłki doszedł zawodnik z Kolbud, który zagrał prostopadłą piłkę do napastnika. Ten znalazł się w sytuacji 1 na 1 i umieścił pikę w bramce obok interweniującego Dybowskiego.
Stracony gol podziałał na Gryfitów jak kubeł zimnej wody w gorące sobotnie popołudnie. Ich gra nabrała tempa i większej determinacji. Już w 55. minucie goście odpowiedzieli koronkową akcją pod polem karnym rywali. Stasiak, Tofil, Wójcik i Majcher wymienili kilka podań na małej przestrzeni. Wójcik zagrał dokładnie do nogi Majchra a ten znalazł się sam przed bramkarzem, spokojnie poczekał i z zimną krwią strzelił obok golkipera z Kolbud.
Gryf nie poprzestał na jednym golu. Nadal napierał. W efekcie w 67. min. po podobnej akcji jak wcześniej na 1:2 dla gości podwyższył Damian Tofil. W drugiej połowie na placu gry w drużynie gości pojawili się Kacper Bednarczyk, Damian Mikołajczyk, Dawid Więckowski i Maciej Staniaszek. Bednarczyk i Mikołajczyk dali dobre zmiany w ataku, obaj mieli ochotę na strzelanie goli i mocno absorbowali defensorów GKS-u. Niestety obu brakowało tego dnia trochę szczęścia. Bednarczyk przestrzeli w doskonałej sytuacji, natomiast strzały Mikołajczyka były blokowane lub minimalnie mijały bramkę gospodarzy. Dobrze radzili sobie także Staniaszek i Więckowski, którzy w ostatnich minutach mocno wsparli obronę Gryfa, gdy GKS postawił wszystko na jedną kartę i grał już tylko dwójką obrońców.
Gryf Słupsk S.A.: Dybowski – Slusarz, Bobrowski, Wandzio, Amoah – Słowiński, Jendruch, Majcher, Tofil, Wójcik – Stasiak