Tak jak wskazywały wszelkie okoliczności, sobotni mecz Gryfa Słupsk SA nie należał do najłatwiejszych. Z regularnego składu wypadło kilku zawodników, a kapryśna aura sprawiała, że mogliśmy przeżyć słynne, chłodne deszczowe popołudnie w Stoke, aniżeli polską złotą jesień. Jednak najcięższe warunki postawiła ekstremalnie zroszona przez deszcz płyta boiska, niejednokrotnie sprowadzając do parteru zawodników obu drużyn.
Gdańszczanie zapewne ostrzyli sobie zęby na to spotkanie chcąc urwać punkty liderowi tabeli. Już od pierwszego gwizdka gospodarze byli wystawieni na mocny pressing gości, sami natomiast zaczęli ospale i można było mieć wrażenie, że próbują złapać właściwe dla siebie częstotliwości i wprowadzić w odpowiedni ruch tryby w maszynie Grzegorza Bednarczyka.
Piąta minuta spotkania, piłka rozgrywana przez gości w bocznej strefie boiska, nagle piłkę dostaje Krystian Espersen i niesygnalizowanym strzałem z ponad 25 metrów trafia za kołnierz naszego bramkarza. Wielkie zdziwienie zarówno na boisku jak i na trybunach. Goście z Gdańska prowadzą 0:1. Kilka minut później kolejna akcja Jaguara, dośrodkowanie na pole karne i mogłoby być już 0:2 jednak niecelnie głową uderza zawodnik przyjezdnych.
Po kwadransie, gra słupszczan zaczęła wchodzić na właściwe tory, coraz więcej ataków skrzydłami,
dominacja w środku pola, jednak brakowało ostatniego podania.
W 29. minucie zobaczyliśmy akcję prawą stroną. Damian Kopciński zagrywa do Krzysztofa Wandzio, ten biegnie do linii końcowej bijąc piłkę na wysokość kolan w pole bramkarza i z najbliższej odległości trafia Damian Mikołajczyk. Mamy 1:1
Jednak nie był to zwycięski remis jak mawiał Roman Kołtoń. Koniecznością w tym meczu było zgarnąć całą pulę, i z takim nastawieniem Gryfici wyszli na drugą odsłonę.
Od początku wznowienia gry, gospodarze coraz sprawniej kontrolowali tempo gry i szybciej operując piłką stwarzali sobie coraz więcej okazji.
W 54. minucie zagranie nieprzeciętnej urody z linii obrony na około jedenasty metr adresuje Michał Szałek. Pomiędzy bramkarza a obrońcę wbiega Fabian Słowiński, sprytnie przecinając piłkę, trafia do pustej bramki.
Mamy w końcu upragnione prowadzenie po niemalże godzinie gry na stadionie przy ulicy Zielonej.
Dla Fabiana jest to już 10 trafienie w tym sezonie ligowym, co czyni go wraz z Łukaszem Stasiakiem najskuteczniejszym snajperem w barwach Gryfa w aktualnych rozgrywkach.
W dalszej części meczu w poczynania obu drużyn wkradł się chaos jednak dzięki atakom skrzydłami to Gryf stwarzał więcej zagrożenia pod bramką przeciwników.
Swoje okazje mieli Kopciński, a będący ostatnio w wyśmienitej formie Słowiński zaprezentował nam popis swoich umiejętności technicznych, dośrodkowując jedną z piłek popularną „raboną”.
Kilka razy do głosu dochodzili piłkarze Jaguara jednak bardzo dobrze spisywali się w tym meczu środkowi obrońcy, zarówno Michał Szałek jak i niezwykle ekspresyjny Maciej Staniaszek, mobilizujący drużynę do jeszcze lepszej gry.
W 74. minucie na plac gry desygnowani zostali Zieliński oraz Bednarczyk. Młodzi i szybcy skrzydłowi, którzy swoimi zdolnościami motorycznymi, mieli za zadanie 'dobić’ podmęczonego rywala.
Jednak rezultat utrzymał się do końca spotkania i w niezwykle ciężkich warunkach zdobywamy kolejne 3 punkty.
Po 15 kolejkach Gryfici wypracowali sobie już siedmiopunktową przewagę nad drugim zespołem w tabeli. Prawdziwego lidera charakteryzuje to, że potrafi punktować w trudnych meczach.
Gryf Słupsk S.A. pokazał w sobotę, że potrafi wyjść zwycięsko, nawet gdy gra czasem nie idzie, gdy trzeba rotować składem i gdy przeciwnik jest niewygodny.