TO BYŁ MECZ CZĘŚĆ 20

Gryf Słupsk - Chemik Bydgoszcz (17.06.1995)


Pasjonująca walka o utrzymanie.

Wszystko działo się w ostatniej, 34 kolejce III-ligowego sezonu 1994/95.

Po 33 rozegranych meczach, Gryf zajmował w 18 zespołowej lidze 7 miejsce od końca, a z ligi spadało 6 ostatnich drużyn.

Terminarz tak się ułożył, że w ostatniej serii spotkań Nasza drużyna podejmowała na Zielonej czołowy zespół (trzecie miejsce w tabeli) Chemika Bydgoszcz.

Jako że mieliśmy 1 punkt przewagi nad następną w tabeli Wierzycą Starogard Gdański, jasnym było, że aby się utrzymać, należało pokonać chemików z Bydgoszczy.

Zadanie nie było jednak takie łatwe.

Przeciwnicy prezentowali dobry futbol i nie przypadkiem byli na tak wysokim, trzecim miejscu.

Na trybunach tego dnia zgromadziło się ok. 0,5 tysiąca kibiców i ci co przyszli na stadion na pewno nie żałowali.

Bo takie mecze zdarzają się niezwykle rzadko i pamięta się je przez lata.

Przez pierwszy kwadrans sporą przewagę zdobyli goście i jej ukoronowaniem był gol zdobyty w 16 minucie przez Jacka Ziemińskiego.

Później przewaga przeszła w ręce trójkolorowych.

Cóż z tego, jak z tej przewagi nic nie wychodziło. W 34 minucie zmarnowana została nawet tak doskonała sytuacja jak rzut karny.

Strzał Krzysztofa Sosnowskiego, który z reguły się nie mylił z 11 metrów obronił Krzysztof Bugdał.

Tak więc do przerwy było 0:1 i widmo spadku stawało się co raz realniejsze, gdyż najgroźniejszy rywal w walce o utrzymanie Wierzyca, prowadziła po 45 minutach 3:0 w Bytowie z Bytovią.

Jednak to co się wydarzyło tuż po przerwie, wprawiło kibiców w euforię.

Najpierw w 46 minucie wyrównał Robert Dorosiewicz. Kolejna akcja w 47 minucie i strzał Tomasza Jakubca dał prowadzenie.

Jakby tego było mało w 52 minucie Michał Mikulski podwyższył rezultat na 3:1!

I nie był to bynajmniej koniec emocji, a dopiero ich początek.

Teraz dopiero rozpoczęła się prawdziwa strzelanina. W 59 minucie Włodzimierz Korecki z Chemika zmniejszył prowadzenie Gryfa na 3:2.

Na to trafienie odpowiedział ponownie Michał Mikulski i w 64 minucie podwyższył wynik na 4:2.

Gdy w 74 minucie Przemysław Rogalka zdobył 5 bramkę, wszyscy myśleli że jest po meczu i nic złego stać się już nie może.

Nic z tego! W 78 i 87 minucie, najlepszy strzelec bydgoszczan, Dariusz Gliniewicz dwukrotnie trafił do słupskiej bramki, a Jarek Świerk był bezradny.

Było już więc tylko 5:4. Jednak kiedy w 89 minucie Roman Cech po raz 6 pokonał bydgoskiego bramkarza, jasne się stało, że Gryf zapewnił sobie dalszą grę w III lidze.

Wynik 6:4, 10 bramek, emocje do końca, utrzymanie w III lidze – cóż więcej można chcieć? Takie wyniki, takie mecze o dużą stawkę, takie emocje zdarzają się niezwykle rzadko.

Ale tak było w tym przypadku.

Ten mecz z całą pewnością przeszedł do klubowej historii i utkwił w pamięci kibiców.

34 kolejka: 17.06.1995, sobota, godz. 17,oo Gryf – Chemik Bydgoszcz 6:4 (0:1)

Bramki: 0:1 16’ Ziemiński Jacek, 1:1 46’ Dorosiewicz Robert, 2:1 47’ Jakubiec Tomasz, 3:1 52’ Mikulski Michał, 3:2 59’ Korecki Włodzimierz, 4:2 64’ Mikulski Michał, 5:2 74’ Rogalka Przemysław, 5:3 78’ Gliniewicz Dariusz, 5:4 87’ Gliniewicz Dariusz, 6:4 90’ Cech Roman

Gryf: Świerk Jarosław – Oblizajek Zbigniew (74’ Cisło Grzegorz), Sosnowski Krzysztof, Jakubiec Tomasz – Cech Roman, Łazański Ireneusz (63’ Rogalka Przemysław), Sokołowski Adam, Wanat Tadeusz jr., Jędraszczyk Marek – Dorosiewicz Robert, Mikulski Michał (68’ Jarząbek Robert)

Sędziował: Maciej Wierzbowski (Gdańsk)

Widzów: 500